Franco - Kim Holden
September 05, 2017
DUDE.. DO EPIC!
Dokładnie rok temu do moich rąk trafił Promyczek i Gus. Pamiętam (zupełnie, jakby to było wczoraj) jak cały Instagram zalały zdjęcia tych dwóch książek, bo Gus miał akurat premierę. Pod wpływem niesamowicie pozytywnych i ciepłych opinii na temat tych książek - kupiłam je.
I właśnie w tym miejscu, jeśli mam być całkowicie szczera, muszę przyznać się do tego, że Promyczka nie tak od razu polubiłam. Spodziewałam się historii, która zwali mnie z nóg i zmieni moje życie - bo właśnie tak była przedstawiana ta książka - a tymczasem wydawała mi się ona tak po prostu.. nudna. Taka zwyczajna. Nie odłożyłam jej jednak, bo mimo swojej zwyczajności było w niej coś takiego, przez co chciałam dowiedzieć się jak się skończy. Była napisana w taki sposób, który nie pozwalał rzucić jej w kąt i o niej zapomnieć. Jak się później okazało - to książka, o której nie da się zapomnieć pod każdym względem. Promyczek złamał mi serce. Gus je skleił. Tak, wiem, że to banał i że mnóstwo osób właśnie tak opisuje te dwie książki, ale wiecie dlaczego tak jest? Bo to prawda. To jedyna słuszna ocena tych książek, naprawdę.
I właśnie w tym miejscu, jeśli mam być całkowicie szczera, muszę przyznać się do tego, że Promyczka nie tak od razu polubiłam. Spodziewałam się historii, która zwali mnie z nóg i zmieni moje życie - bo właśnie tak była przedstawiana ta książka - a tymczasem wydawała mi się ona tak po prostu.. nudna. Taka zwyczajna. Nie odłożyłam jej jednak, bo mimo swojej zwyczajności było w niej coś takiego, przez co chciałam dowiedzieć się jak się skończy. Była napisana w taki sposób, który nie pozwalał rzucić jej w kąt i o niej zapomnieć. Jak się później okazało - to książka, o której nie da się zapomnieć pod każdym względem. Promyczek złamał mi serce. Gus je skleił. Tak, wiem, że to banał i że mnóstwo osób właśnie tak opisuje te dwie książki, ale wiecie dlaczego tak jest? Bo to prawda. To jedyna słuszna ocena tych książek, naprawdę.
Był tylko jeden problem - to było tak dobre, tak cholernie dobre, że wszyscy chcieli kolejnej części. Najlepiej o Kellerze, którego uwielbiali. Ja do tych wszystkich oczywiście należę. Nasze marzenia się spełniły i Kim postanowiła przedstawić nam jeszcze jedną część tej pięknej historii. Miała jednak inne plany, co do głównego bohatera. I w taki oto sposób w ręce czytelników trafił Franco.
Franco jest perkusistą zespołu Rook. Nie bez powodu jego najlepszym przyjacielem jest Gus - obaj wyglądają na twardzieli, ale mają niewiarygodnie miękkie serca. Spokojne życie Franco zmienia się w jedną noc spędzoną w Los Angeles, podczas której poznaje Gemmę. Żadne z nich nawet nie stara się przeczyć temu, że od pierwszych chwil połączyła ich przyjaźń. Nie oczekują jednak od siebie zbyt wiele, gdyż za kilka dni oboje mają wrócić do swoich domów, przez co dzielić ich będą tysiące kilometrów. Gemma ma jednak pewne, bardzo ważne dla niej marzenie i to właśnie ono sprawia, że ich przyjaźń wcale się nie kończy, gdyż Franco postanawia pomóc dziewczynie w jego spełnieniu. Okazuje się, że nie jest to tak proste, na jakie wygląda, a próby, które podejmują wywracają ich relację do góry nogami.
W poprzednich częściach zespół Rook przedstawiany był jako Gus i chłopaki. Nie było szansy lepszego poznania Jamiego, Robbiego i Franco. Trochę tego żałowałam, szczególnie przy drugiej części, ale okazuje się, że trzecia zyskuje właśnie dzięki temu, że to dopiero w niej tak dokładnie poznajemy Franco. I tutaj koniecznie trzeba zaznaczyć, że on od razu budzi sympatię. Przynajmniej u mnie tak było! A wierzcie mi, że czytając w opisie tej książki, że Franco jest twardzielem ze złotym sercem naprawdę się przeraziłam. Niby wiedziałam, że to Kim Holden i że nie powinnam się na niej zawieść, ale bałam się, że ta część będzie łudząco podobna do poprzedniej ze względu na charakter głównego bohatera. W końcu Gus też taki był, no nie? Całe szczęście, że kreacje bohaterów, jakie tworzy Holden - nawet jeśli na pierwszy rzut oka podobne - są całkiem inne.
Nie wiem, czy to tylko moje odczucie, czy faktycznie tak jest i ktoś ma takie samo zdanie jak ja, ale Kim Holden jest tym typem autora, który wplata w swoje książki ważne i naprawdę poważne tematy, pisząc je przy tym w niesamowicie lekkim stylu. Takie miałam odczucia przy Promyczku i Gusie, a potem to samo przy O wiele więcej. Podobało mi się to, dlatego bardzo ucieszyłam się, że Franco napisany jest w takim samym stylu. Tutaj tym ważnym tematem było marzenie Gemmy i to, co do niego doprowadziło.
Teraz wszyscy, którzy nie czytali poprzednich części omijają ten akapit
z powodu możliwego spoilera.
A jak Franco ma się w odniesieniu do poprzednich części? Cóż, ja muszę przyznać, że chociaż uwielbiam całą tę serię to jestem największą fanką Promyczka. I wbrew pozorom nie chodzi o to, że pierwsze części są zawsze najlepsze, ale o to, że dla mnie Promyczek zyskał bardzo dużo tym, że był nieprzewidywalny. Spodziewałam się szczęśliwego zakończenia - w końcu to typowe (a jednak może nie tak do końca?) young adult. To, co się tam stało naprawdę mną wstrząsnęło, ale byłam też niesamowicie zaskoczona tym, że Kim postawiła na taki koniec. Gus i Franco już tacy nie byli, ale to wcale nie znaczy, że te książki były gorsze. Określiłabym to raczej tak, że Promyczek zdobył o jeden plus więcej za swoją nieprzewidywalność.
Poza tym Franco był w moim odczuciu lekko oderwany od historii Kate. Żeby nie było nieporozumień - to nie jest negatywne stwierdzenie. Po prostu wydaje mi się, że życie Franco jest jakby obok całej tej historii, która była przedstawiona w poprzednich częściach. Oczywiście pojawiają się tam wspomnienia o Kate, a Gus jest obecny praktycznie cały czas, ale jednak czułam, że to nie do końca ten sam świat. Dla takiej całkowitej jasności napiszę tak: czytelnik nie poskleja złamanego serca czytając Promyczka bez Gusa i nie zrozumie Gusa bez przeczytania Promyczka, ale z łatwością poradzi sobie czytając tylko Franco. I zaznaczam raz jeszcze - to w żaden sposób nie umniejsza tej książce, bo - damn! - ona jest świetna.
Polubiłam Franco, serio. A jeszcze bardziej polubiłam Gemmę, która była taka.. po prostu fajna! Stała się jedną z moich ulubionych bohaterek z young adult.
Prawda jest taka, że bez Franco ta seria byłaby kompletna. Promyczek i Gus to książki, którym nie potrzeba było nic więcej. A jednak Franco zawładnął moim sercem. Nawet nie wiecie jak się cieszę, że mogłam wrócić do jednej z moich ukochanych historii i spędzić z jej bohaterami jeszcze chwilę.
Kim Holden znów dała radę. I znów zrobiła to w mega dobrym stylu.
FRANCO
Kim Holden
Wydawnictwo Filia
2017
4,5/5 ✰
Franco jest perkusistą zespołu Rook. Nie bez powodu jego najlepszym przyjacielem jest Gus - obaj wyglądają na twardzieli, ale mają niewiarygodnie miękkie serca. Spokojne życie Franco zmienia się w jedną noc spędzoną w Los Angeles, podczas której poznaje Gemmę. Żadne z nich nawet nie stara się przeczyć temu, że od pierwszych chwil połączyła ich przyjaźń. Nie oczekują jednak od siebie zbyt wiele, gdyż za kilka dni oboje mają wrócić do swoich domów, przez co dzielić ich będą tysiące kilometrów. Gemma ma jednak pewne, bardzo ważne dla niej marzenie i to właśnie ono sprawia, że ich przyjaźń wcale się nie kończy, gdyż Franco postanawia pomóc dziewczynie w jego spełnieniu. Okazuje się, że nie jest to tak proste, na jakie wygląda, a próby, które podejmują wywracają ich relację do góry nogami.
Uważam, że marzenia są paliwem życia. Żyjesz w pełni, kiedy starasz się je spełnić. Nie ma nagrody za bierne bezpieczeństwo.
W poprzednich częściach zespół Rook przedstawiany był jako Gus i chłopaki. Nie było szansy lepszego poznania Jamiego, Robbiego i Franco. Trochę tego żałowałam, szczególnie przy drugiej części, ale okazuje się, że trzecia zyskuje właśnie dzięki temu, że to dopiero w niej tak dokładnie poznajemy Franco. I tutaj koniecznie trzeba zaznaczyć, że on od razu budzi sympatię. Przynajmniej u mnie tak było! A wierzcie mi, że czytając w opisie tej książki, że Franco jest twardzielem ze złotym sercem naprawdę się przeraziłam. Niby wiedziałam, że to Kim Holden i że nie powinnam się na niej zawieść, ale bałam się, że ta część będzie łudząco podobna do poprzedniej ze względu na charakter głównego bohatera. W końcu Gus też taki był, no nie? Całe szczęście, że kreacje bohaterów, jakie tworzy Holden - nawet jeśli na pierwszy rzut oka podobne - są całkiem inne.
Nie wiem, czy to tylko moje odczucie, czy faktycznie tak jest i ktoś ma takie samo zdanie jak ja, ale Kim Holden jest tym typem autora, który wplata w swoje książki ważne i naprawdę poważne tematy, pisząc je przy tym w niesamowicie lekkim stylu. Takie miałam odczucia przy Promyczku i Gusie, a potem to samo przy O wiele więcej. Podobało mi się to, dlatego bardzo ucieszyłam się, że Franco napisany jest w takim samym stylu. Tutaj tym ważnym tematem było marzenie Gemmy i to, co do niego doprowadziło.
Poza tym Franco był w moim odczuciu lekko oderwany od historii Kate. Żeby nie było nieporozumień - to nie jest negatywne stwierdzenie. Po prostu wydaje mi się, że życie Franco jest jakby obok całej tej historii, która była przedstawiona w poprzednich częściach. Oczywiście pojawiają się tam wspomnienia o Kate, a Gus jest obecny praktycznie cały czas, ale jednak czułam, że to nie do końca ten sam świat. Dla takiej całkowitej jasności napiszę tak: czytelnik nie poskleja złamanego serca czytając Promyczka bez Gusa i nie zrozumie Gusa bez przeczytania Promyczka, ale z łatwością poradzi sobie czytając tylko Franco. I zaznaczam raz jeszcze - to w żaden sposób nie umniejsza tej książce, bo - damn! - ona jest świetna.
Mawiają, że dom jest tam gdzie serce,
swoje zostawiam z tobą.
Prawda jest taka, że bez Franco ta seria byłaby kompletna. Promyczek i Gus to książki, którym nie potrzeba było nic więcej. A jednak Franco zawładnął moim sercem. Nawet nie wiecie jak się cieszę, że mogłam wrócić do jednej z moich ukochanych historii i spędzić z jej bohaterami jeszcze chwilę.
Kim Holden znów dała radę. I znów zrobiła to w mega dobrym stylu.
12 komentarze
ja także uwielbiam całą serię <3 chociaż ciągle na przeczytanie czeka Franco :) świetny wpis kochana! Buziaki
ReplyDeletekasiaxczyta.blogspot.com
Jestem już po przeczytaniu poprzednich części i już nie mogę się doczekać kiedy sięgnę po "Franco" ♥ Kocham styl pisania Kim Holden, więc jeżeli jest tak samo dobry jak wcześnie to pewnie zostanę również fanką tej książki! Pozdrawiam !
ReplyDeleteNa całe szczęście Holden pisze te książki w taki sam sposób, więc Franco niczym nie odbiega od Promyczka i Gusa :)
DeleteBuziaki!
Miałam podobne odczucia co do Promyczka. Chociaż jak dla mnie Gus to nr 1. A Franco mnie kompletnie zauroczył. Tą książkę czyta się lekko i przyjemnie 😊
ReplyDeleteSuper podsumowanie i wgl cała recenzja,
Pozdrawiam
Bookwormpl.blogspot.com
Z tego co zauważyłam to wiele osób woli Gusa i powiem Ci szczerze, że naprawdę to rozumiem, bo Gus to cudowna książka! Ja jednak jestem za Promyczkiem :)
DeleteBuziaki :*
Mam w planach "Promyczka". Nie przeczytałam jeszcze żadnej negatywnej opinii na jej temat, więc jestem bardzo ciekawa tej książki <3
ReplyDeleteŚliczne zdjęcia! <3
ReplyDeleteDo tej serii kompletnie mnie nie ciągnie, ale może kiedyś i trafi w moje ręce, kto wie?
Oczywiście obserwuję! :D
Pozdrawiam ciepło! :)
Kasia z niekulturalnie.pl :)
Dziękuję! <3 Nawet nie wiesz, jak mi miło :)
DeleteTyle osób poleca tę serię, ale właśnie mi już sam Promyczek zapowiadał się nudno. I chociaż nie czytałam książki, to już po opisie przewidziałam wszystko, co tam się stało i uznałam, że nie ma sensu już czytać książki. Ta seria jest więc nie dla mnie, ale dam szansę "O wiele więcej", bo tamta książka w jakiś nieopisany sposób mnie do siebie przyciągnęła i już czeka na półce na swoją kolej. ;)
ReplyDeleteJa pamiętam jak właśnie rok temu była moda na "Promyczka". Wszyscy o tej książce mówili.
ReplyDeleteSeria tych książek wciąż przede mną, ale tyle pozytywnych recenzji decydowanie zachęca :)
Przyznam szczerze, że faktycznie swego czasu Instagram zalany był zdjęciami tej właśnie serii, jednak na mnie nie zrobiło to większego wrażenia i nie sięgnęłam po nią - Twoja recenzja sprawiła, że być może przespaceruję się do biblioteki, bo zakup sobie jednak odpuszczę :)
ReplyDeletePozdrawiam,
shevvolfxczyta.blogspot.com
Będąc ostatnio w Empiku już miałam w dłoni "Promyczka" z zamiarem kupna, ale w końcu odłożyłam. Dalej nie wiem, czy słusznie, ale jestem przekonana, że i tak sięgnę po książki Kim Holden. To tylko kwestia czasu.
ReplyDelete