Małe życie - Hanya Yanagihara

March 04, 2018

Lepiej ufać, czy lepiej być czujnym? Czy można mówić o prawdziwej przyjaźni, jeśli jakaś część ciebie wciąż spodziewa się zdrady?



MAŁE ŻYCIE 

A LITTLE LIFE

Hanya Yanagihara
Wydawnictwo W.A.B.
2016
4,5/5



Jude od zawsze jest samotny. Nie jest sam, ale jest samotny. Dopiero będąc na studiach poznaje Willema, Malcolma i JB, którym wierzy, że są jego przyjaciółmi. Cała czwórka wchodzi razem w dorosłe życie, wiedząc dobrze, że mogą na sobie polegać. Jude wie o nich wszystko, jednak oni nie wiedzą zupełnie nic o jego przeszłości, o której Jude nie mówi nikomu. Z tymi wspomnieniami musi być sam. Życie bywa jednak przewrotne i z biegiem lat Willem, Malcolm i JB zaczynają poznawać dzieciństwo Juda, odkrywając poszczególne strzępy jego historii.

Szczerze? Nie spodziewam się tego. Zaczynając czytać Małe życie wiedziałam o tej książce tylko tyle, ile napisane jest na okładce i damn, to, co jest tam napisane to jest tak okropne kłamstwo.. No w sumie nie tak do końca, bo fakt, to opowieść o aktorze Willemie, architekcie Malcolmie, artyście JB i skrytym prawniku, którym jest Jude, ale bądźmy szczerzy - to jest nic w porównaniu do tego, o czym tak naprawdę jest ta historia. A jak dla mnie jest to pełna dramatycznych przeżyć historia Jude'a. 



(...) po raz pierwszy pojął, że ludzie, którym nauczył się ufać, mogą go pewnego dnia zdradzić. Pojął też, jakkolwiek brzmi to rozczarowująco, że to nieuchronne, a życie będzie go pchać dalej naprzód, bo za każdego, kto sprawi mu zawód, ma przynajmniej jedną osobę, która go nigdy nie zawiedzie.



Nie da się ukryć, że Yanagihara ma specyficzny styl pisania i, jak można się spodziewać, ma przez to swoich zwolenników i przeciwników. W internecie natknęłam się na niejeden komentarz, że ktoś nie dał rady przeczytać nawet pierwszego rozdziału ze względu na to jak dziwnie ta książka jest napisana. Ja nie miałam z tym problemu. Chociaż czułam, że czyta mi się jakoś inaczej to zupełnie mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie - nie mogłam się od Małego życia oderwać. Oczywiście do czasu, bo mniej więcej po połowie, rzeczy, które były tam opisywane, czasem zmuszały mnie do odłożenia książki na chwilę, bo przytłaczała mnie ilość strasznych informacji, o których czytałam.

No właśnie, bo trzeba postawić sprawę jasno - ta książka jest w pewien sposób drastyczna. Chociaż autorka starała się oszczędzić brutalnych opisów to trochę się nie dało tego tak do końca wyeliminować. Poza tym, jeśli ktoś ma choć odrobinę wyobraźni, to nawet te opisy, które wymagają dopowiedzenia sobie czegoś samemu, jawią się w głowie jako naprawdę straszne obrazy. Natknęłam się gdzieś na opinię, że to nieprawdopodobne, by jedna osoba, w tym przypadku Jude, mierzyła się z tyloma złymi rzeczami i że ta ich ogromna ilość odbiera tej książce wiarygodność. Dla mnie to wygląda trochę inaczej. Bo okej, było tego dużo, ale żyjemy w takim świecie, że - chociaż trudno jest mi to sobie wyobrazić - wiem, że takie rzeczy się dzieją. To jest prawdziwe. Ludzie są zdolni do gorszych rzeczy niż te, które opisane są w Małym życiu, więc dlaczego niektórym ciężko uwierzyć w to, że to mogłoby być prawdziwe? Nie wiem, ale ja wierzę. Przeraża mnie to, ale wierzę.

Tylko ten jeden raz - błaga tego, kto odpowiada w świecie za karanie jego złych zachowań. - Pozwól mi się nacieszyć tym, co mi się przydarzyło, tylko ten jeden raz.

Muszę przyznać, że bardzo podobało mi się to, jak Yanagihara przedstawiła psychikę dorosłej osoby, którą w dzieciństwie spotkało coś złego. Mam wrażenie, że autorka bardzo dokładnie się do tego przygotowała, bo to jak to wszystko było przedstawione - myśli bohatera, jego poczucie własnej wartości, które tak ciężko było mu odbudować - no to było coś! Chociaż jak tak teraz o tym myślę, to ta sprawa nie dotyczy tylko Jude'a, ale też wszystkich pozostałych bohaterów. Tak naprawdę każdego z nich poznajemy bardzo dogłębnie.

A poza tymi wszystkimi złymi rzeczami, które znajdujemy w tej książce to jest ona po prostu o życiu. Małe życie. Życie każdego z nas, przedstawione poprzez czwórkę bohaterów. Dorastanie, walka o marzenia, małe i ogromne problemy, przyjaźnie, miłości - jest tu wszystko. Tak jak w prawdziwym życiu.


(...) cała sztuka z przyjaźnią polega na tym, żeby znaleźć ludzi lepszych od siebie, nie inteligentniejszych, nie bardziej cool, ale lepszych, serdeczniejszych i bardziej wybaczających, a potem szanować ich za to, czego mogą cię nauczyć, i słuchać ich, gdy mówią ci coś o tobie samym, choćby i najgorszego... albo i najlepszego, to się zdarza; i ufać im, co jest najtrudniejsze ze wszystkiego. Ale i najlepsze.

You Might Also Like

6 komentarze

  1. Ja zdecydowanie należę nie tylko do grona wielkich miłośników Małego życia, ale i do klubu stylu Hanyi Yanagihary. Dla mnie ta kobieta po prostu czaruje słowem :) A Małe życie to książka, której lektura boli, ale za to historia pozostaje z człowiekiem na długie miesiące. Minął ponad rok, odkąd zapoznałam się z tym tytułem, a dalej na myśl o wszystkich okropnych rzeczach, których doświadczył Jude, robi mi się smutno. Brutalna, drastyczna i smutna, ale piękna.

    Ściskam,
    S.

    ReplyDelete
  2. Właśnie, zgadzam się. Książka wciąga, ale ogrom drastycznych informacji, którymi nas obsypuje po prostu zwala z nóg.. ja nie mogłam się pozbierać. I nadal nie wiem, czy ta książka mi się w ogóle podobała, ale była jedną z lepszych, przeczytanych przeze mnie w 2016 roku! Na pewno zostanie mi w pamięci i w głowie na zawsze. Na pewno warto ją przeczytać.

    www.ebookoholic.blogspot.com

    ReplyDelete
    Replies
    1. No właśnie! Była niesamowicie dobra i też na długo zostanie mi w pamięci, ale tak jak Ty nie wiem, czy mogę powiedzieć, że mi sie podobała.

      Delete
  3. Książka ta bez wątpienia od dawna zbiera bardzo dobre opinie. Zakupiłam ją krótko po premierze, ale do dnia dzisiejszego leży nieprzeczytana na półce. Bardzo boję się tego typu książek, jednak mam nadzieję że wreszcie się za nią wezmę i nadrobię zaległości :c

    Pozdrawiam!
    https://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/

    ReplyDelete
  4. Nawet jeśli książka się nie podoba od pierwszych stron, nie warto jej porzucać w pierwszym rozdziale. Myślę o tej książce już od jakiegoś czasu i chyba ostatecznie się na nią zdecyduję ;) Chociaż jest grubaskiem i nie wiem jak ją przewiozę do Irlandii :D

    ReplyDelete
  5. Szczerze, uwielbiam tę książkę. Jest w niej dosłownie wszystko, wzrusza, rozbawia, zaciekawia... to majstersztyk. Bardzo dobra recenzja, świetny blog, dodaję do obserwowanych.

    http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/03/powrot-do-domu-allan-stratton.html

    ReplyDelete