W szoku - dr Rana Awdish
April 18, 2018
Poszłam na studia medyczne z otwartym sercem, lecz na pewnym etapie nauki kazano mi ukryć je za grubym murem obojętności. Wszystkim nam polecono zrobić to samo. Wpajano nam - pośrednio i bezpośrednio - bezwzględną konieczność odgradzania się, zachowywania odpowiedniego dystansu i opanowania.
Kiedy przeczytałam Małych bogów (klik do recenzji), zaczęłam rozumieć, o co tak właściwie chodzi ze znieczulicą, jaka panuje wśród lekarzy. Nie do końca wiem, czy można tak powiedzieć o książce tego typu, ale ja byłam nią zachwycona - zarówno samym pomysłem, jak i treścią. To, czego się z niej dowiedziałam, na długo zostanie mi w pamięci. Szczerze mówiąc, nie sądziłam, że jakaś inna książka o tej tematyce wstrząśnie mną bardziej. I wiecie co? To się jednak stało.
W SZOKU
IN SHOCK
dr Rana Awdish
Wydawnictwo Znak
18/04/2018
5/5 ✰
Doktor Rana Awdish pracowała na oddziale intensywnej terapii. Wydawało jej się, że wszystko jest w najlepszym porządku - zarówno z jej zdrowiem, jak i pracą. Dopiero ciężka choroba zmusiła ją do poznania szpitala od zupełnie innej strony. Konfrontacja bycia lekarzem z byciem pacjentem uświadomiła ją, jak wiele aspektów w jej pracy wymaga naprawy. Długie miesiące leczenia sprawiły, że postanowiła już nigdy nie patrzeć na relację lekarz–pacjent bez jakichkolwiek emocji.
Mieliśmy złamane serca, ogromne poczucie winy i desperackie pragnienie, by istniał mechanizm, jakikolwiek mechanizm wspomagający naszą wytrzymałość. Jako lekarka wiedziałam, jak cienka linia oddziela niesienie pomocy od sprawienia komuś zawodu. Chociaż nie chcemy wyrządzić nikomu krzywdy, wygląda na to, że nie dysponujemy niezbędnymi narzędziami do leczenia bez zadawania dodatkowych cierpień.
Wow. Nawet nie wiem, od czego mam zacząć, bo ta historia naprawdę zwaliła mnie z nóg. Pierwsze, co przychodzi mi do głowy to fakt, że książka ma w punkt trafiony tytuł, bo po przeczytaniu W szoku, jestem w szoku, i to ogromnym.
Lubię książki, które czegoś mnie uczą. Czego nauczyła mnie ta? Głównie tego, że lekarze to też ludzie. Wiem, mówiłam to samo przy Małych bogach, ale tutaj chodzi o zupełnie coś innego. Tutaj chodzi o emocje. Ale może zacznę od początku!
Muszę przyznać, że podziwiam autorkę tej książki głównie za odwagę pokazania światu tego, jak traumatycznym przeżyciem była dla niej przebyta choroba. Przyznanie, z jak wielkim cierpieniem wiązały się wszystkie wydarzenia tamtych dni - nie tylko dla samej chorej, ale też jej rodziny i przyjaciół - zasługuje na duży szacunek. Szczególnie w momencie, kiedy dodamy do tego mnóstwo emocji, a nie suche i płytkie opisy tego, co działo się z jej ciałem. To właśnie tak bardzo ujęło mnie w tej pozycji. Brak jakichkolwiek zahamowań, jeśli chodzi o pokazywanie prawdziwych uczyć - takie całkowite odsłonięcie siebie, swojej rodziny i całego swojego życia przed czytelnikami. Chociaż tak naprawdę ta książka ma na celu coś zupełnie innego. Choroba doktor Awdish stała się przyczyną tego, że poznała lekarski świat od drugiej strony, a to z kolei popchnęło ją do podzielenia się swoimi przemyśleniami na temat relacji między lekarzami a pacjentami.
Jego proste stwierdzenie wymagało wiedzy sytuacyjnej o tym, jak czuje się człowiek niemogący oddychać. Stwierdzenie, że się boję i byłoby dobrze dodać mi otuchy, wymagało emocjonalnej pokory. Musiał pozwolić sobie na odczuwanie tego, co ja.
A jak to tak właściwie wygląda? Przypuszczam, że nawet jeśli ktoś nie ma zbyt wielu doświadczeń z lekarzami, to jest w stanie stwierdzić, że ich podejście do pacjenta pozostawia wiele do życzenia. Tak to już jest. Możecie mówić, że to stereotyp, ale pamiętajcie, że w każdym stereotypie jest jakaś prawda. W tym też. Lekarze podchodzą do pacjentów przedmiotowo, widzą w nich chorobę, a nie człowieka. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy właśnie w tej książce. W szoku jest taką trochę spowiedzią. Przyznaniem się do tego, że lekarze traktują pacjentów tak, jak sami nie chcą być traktowani.
A co jest przyczyną takiego zachowania? Oczekiwania! Doktor Awdish swoją książką otwiera ludziom oczy. Pokazuje, że to wcale nie wygląda tak, że lekarze nie mają uczuć. To raczej polega na tym, że oni chowają te uczucia bardzo głęboko, bo tego się od nich oczekuje. Studenci uczą się analizować objawy i rozpoznawać choroby, ale nie uczą się jak rozmawiać z ludźmi. Wpaja się im, że nie mogą okazywać emocji, przywiązywać się do pacjentów, bo to ich przywiązanie może okazać się czymś zgubnym.
Dopiero podczas pobytu w szpitalu, zdała sobie sprawę, ile dla pacjenta znaczy zaufany lekarz i jego wsparcie. Ile otuchy daje sam fakt, że osoba, która cię leczy nie podchodzi do ciebie z totalną oschłością i nie traktuje cię jako kolejnego przypadku, ale jak człowieka.
I jeden lekarz usiadł przy mnie, a jestem pewien, że był zajęty, ale mimo to usiadł i wziął mnie za rękę. Nawet nie potrafię powiedzieć, jak bardzo dodało mi to otuchy. Ten drobny gest bardzo mnie poruszył. Wiesz co? Pomyślałem sobie, dlaczego przez te wszystkie lata pracy lekarskiej nigdy nie usiadłem i nie potrzymałem kogoś za rękę. Komuś mogło to bardzo pomóc, ale ja nie wiedziałem o tym. Aż do teraz nie dostrzegałem w tym wartości. Nie sądziłem, żeby to należało do mojego zakresu obowiązków.
W szoku opisuje wiele historii. Oczywiście większość z nich to wspomnienia samej autorki, które pochodzą z różnych etapów jej kariery, jednak znajdziemy tam też historie innych lekarzy. Ta wielość przypadków daje do myślenia i mocno porusza. Opisy tego, jak niektórzy lekarze próbują radzić sobie z buzującymi w nich emocjami, związanymi ze śmiercią ich pacjentów jest porażająca. Chociaż może powinnam napisać jak sobie nie radzą, bo to stosowniejsze stwierdzenie.
Czy polecam W szoku? Da się chyba zauważyć, że tak. Nie będę ukrywać, że zdarzyło mi się nawet mieć łzy w oczach, kiedy czytałam pewne historie poruszone w tej książce. Przeczytanie jej pozwoliło mi zwrócić uwagę na wiele rzeczy, które wcześniej były dla mnie zagadką. A emocje, jakie się w niej znajdują, wzbudzają emocje w czytelniku. To fenomen. Ta otwartość autorki i to, w jaki sposób przekazała prawdę o swoim zawodzie. To naprawdę fenomen.
Zrozumiałam, że chociaż kiedyś powiedziałam rezydentowi położnikowi, iż liczba udanych interwencji będzie zdecydowanie górować nad liczbą porażek, to jednak ani trochę nie rozświetlą one mroku, w jakim pogrążają nas niepowodzenia.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak.
7 komentarze
Ciekawa recenzja :)
ReplyDeleteTo może być ciekawa lektura.
ReplyDeleteNie słyszałam wcześniej o tej książce, jednak tematyka jaką porusza wydaje się być bardzo interesująca. Mam nadzieję, że uda mi się wyhaczyć ten tytuł na jakiejś promocji. Pozdrawiam cieplutko ;)
ReplyDeleteNie słyszałam o tej pozycji, co więcej, nigdy nie czytałam książki o podobnej tematyce. Ale powiem szczerze, że udało Ci się mnie zaintrygować - jak zwykle świetna i dopracowana recenzja!
ReplyDeleteJejku, ale mi miło! Dziękuję! :)
DeleteNo niestety, ale nie jest to książka dla mnie, więc spasuję :) Choć recenzja pierwsza klasa! Widać, że nie piszesz ich byle napisać :) Oby tak dalej! <3
ReplyDeletePozdrawiam,
books-hoolic.blogspot.com
DZIĘKUJĘ <3
Delete