Stulecie Winnych - Ałbena Grabowska

January 15, 2019

- Miłość jest najważniejsza - powiedziała z mocą. - Wierzyłam w życiu w wiele spraw. W walkę, wolność, słuszność swoich wyborów. I równie często wątpiłam. Nigdy jednak nie przestałam wierzyć w miłość. Dlatego przetrwałam.


STULECIE WINNYCH
CI, KTÓRZY PRZEŻYLI
CI, KTÓRZY WALCZYLI
CI, KTÓRZY WIERZYLI

Ałbena Grabowska
Wydawnictwo Zwierciadło
2014, 2015
5/5 ✰


W czerwcu 1914 roku, w rodzinie Winnych, na świat przychodzą bliźniaczki - Ania i Mania. Niestety, w trakcie porodu umiera ich matka. Stanisław, ojciec dziewczynek, nie może pogodzić się z odejściem żony, jednak stara się wychować dziewczynki oraz ich starszych braci. Miesiąc później spotyka ich kolejna tragedia. Rodzina Winnych musi stawić czoła pierwszej wojnie światowej, która dotkliwie ich dotyka.
Radość, jaka towarzyszy Polakom, którzy w końcu odzyskali swój kraj nie trwa jednak długo. Wrzesień 1939 roku ma dla Winnych słodko-gorzki smak. Ich rodzina znów się powiększa - rodzi się Kasia i Basia. Jednak ta data obfituje również w początek drugiej wojny światowej. I tym razem rodzina płaci ogromną cenę przez to, co dzieje się w Polsce. 
Wydaje się, że po wojnie poskładane na nowo życie rodzinne nie zostanie już zaburzone. Na świecie pojawiają się Ula i Julia. Temu pokoleniu również nie jest łatwo - dziewczynki doświadczają tego, co najgorsze w ostatnich latach XX wieku. Jednak rodzina Winnych ma w sobie siłę, by przetrwać nawet to, co najgorsze.

- Stanisławie, wojna to koniec świata... Wszyscy ucierpimy...
- A wolność? - zapytał Stanisław, zajeżdżając pod dom.
- A wolność... - Doktor zgrabnie zeskoczył z powozu. - To dla przyszłych pokoleń. Dla nas głód, chłód i choroby...

Ta historia jest porywa od pierwszych stron. Dowodem na to może być fakt, że na samym początku przy porodzie umiera Kasia, mama bliźniaczek, a mi było niesamowicie przykro, że tak się stało. I wiecie, zupełnie nie znałam tej bohaterki, nic o niej nie wiedziałam, a prawie polały się łzy, że już jej nie będzie. Chyba jeszcze nigdy nie czytałam książki, która wzbudziłaby we mnie płacz tak szybko. Ale to był dla mnie dowód, że się nie zawiodę. Że nie będzie tak, że przeczytam te książki i powiem no są spoko, tylko będę zachwycona. I jestem!

Gdyby dziewczynki i Michał miały odpowiedzieć na pytanie, kto był w dzieciństwie najważniejszą osobą w ich życiu, bez najmniejszego wahania wskazałyby Stanisława. Dzięki dziadkowi powojenne zgliszcza miały smak konfitur i szarlotek, a szary socjalistyczny krajobraz zamienił się w pole latawców, własnoręcznie robionych kunsztownych zabawek na choinkę godnych miana małych arcydzieł.

Wszystko zaczyna się w 1914 roku, a kończy w 2014. To naprawdę ogrom czasu i, jak można się spodziewać, ogrom bohaterów. Zadziwiające jest więc to, że wśród członków rodziny Winnych nie da się pogubić. Na przestrzeni tych wszystkich lat, ciągle wiemy kto jest kim, chociaż w rodzinie wciąż przybywa nowych członków. Realizmu dla całej tej opowieści dodaje bez wątpienia fakt, że nie wszyscy bohaterowie są tutaj tymi pozytywnymi. Nie każdego da się lubić, nie każdy robi tylko dobre rzeczy. Zdarzyli się nawet tacy, o których kiedy tylko myślę, to gotuje się we mnie krew. Zupełnie tak, jak w życiu - są osoby, które kochamy za to, jakie są i takie, których nie chcemy nigdy spotkać z obawy na to, do czego są zdolni.

Bardzo spodobał mi się też opis wojen. Co prawda, różnił się on dość znacznie od tych, jakie poznałam w innych książkach, ale był genialny. Wiecie, tutaj to wszystko skupiało się na rodzinie. Nie na ogóle ludzi, ale na konkretnych osobach, które musiały mierzyć się z tym wszechobecnym złem. Muszę przyznać, że to w zupełnie inny sposób obrazuje zarówno wojnę, jak i podnoszenie się z kolan po jej zakończeniu. Kiedy to dotyka konkretnych osób, odczuwa się to zupełnie inaczej, powiedziałabym nawet, że mocniej.

- Ona nie pamięta tamtego życia. Czemu miałabym łamać jej serce?
- Pamiętaj, moja droga. - Bronia uniosła się na poduszkach. - Można wbić komuś nóż w serce. Można, trzeba czasami nawet... Nigdy jednak nie wbijaj noża komuś w plecy, bo ci nie wybaczy...

Muszę też wspomnieć o odwzorowaniu tego, jak żyło się w Polsce na przestrzeni lat. W zasadzie czytając tę książkę jest się świadkiem dorastania kilku pokoleń Winnych i patrząc na to, widzi się jak zmieniał się świat. Z rozdziału na rozdział, czyli z roku na rok widzi się zmiany, jakie zachodziły nie tylko w bohaterach, ale też w Polsce. Dwie wojny, odbudowywanie kraju po tym, co zostało zniszczone, socjalizm, stan wojenny i współczesne czasy - to wszystko przeżywali bohaterowie, więc to wszystko przeżywa też czytelnik.

Stulecie Winnych jest piękną historią. Taką, która naprawdę mogła mieć miejsce. Śmieszy, smuci, wzrusza. Łamie serce, by potem znów poskładać je w całość. A po chwili znowu złamać. Przywiązanie do bohaterów sprawia, że po zamknięciu książki - nieważne, czy w trakcie czytania, czy już po skończeniu całej serii - okropnie się za nimi tęskni.
Stulecie Winnych przepełnione jest emocjami. I jest niesamowite. Chwyta za serce i nie daje o sobie zapomnieć. I dobrze, bo ja tę historię chcę pamiętać już zawsze.

Nie mieli prawa zakochiwać się w sobie, a jednak to zrobili, co więcej zachowali się tak, jakby ich bliskich nie było wcale i to był grzech, najstraszniejszy ze wszystkich grzechów, jakie popełnili. Nie padło między nimi ani jedno słowo wyjaśnienia, niczego sobie nie obiecywali, tylko on powiedział "kocham cię", bo te słowa go rozsadzały od środka już od dawna. Dziś, kiedy znowu byli razem i udawali, że świata wokoło nie ma, powiedziała "ja też", co zabrzmiało jak policzek dla wszystkich przysiąg w kościele, które nieopatrznie wypowiedzieli.

You Might Also Like

2 komentarze

  1. trzy tomy? no to obcowanie z tą serią rzeczywiście może być pełne wzruszeń i radości. Możliwe, że się na nią skuszę, ale podejrzewam, że to nie będzie w najbliższym czasie ;)

    ReplyDelete