Iskra światła - Jodi Picoult
January 03, 2019
Ustawy są czarne i białe. Życie kobiet to tysiąc odcieni szarości.
ISKRA ŚWIATŁA
A SPARK OF LIGHT
Jodi Picoult
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
13/11/2018
5/5 ✰
Hugh McElroy nawet przez chwile nie pomyślał, że ten dzień będzie tak znacznie różnił się od poprzednich - a jednak. Policja otrzymuje wezwanie: do kliniki, oferującej pomoc kobietom wtargnął uzbrojony mężczyzna i przetrzymuje zakładników. Jako policyjny negocjator, Hugh udaje się na miejsce. Każde jego działanie dyktuje mu wieloletnie doświadczenie w pracy - zabezpieczenie terenu, zbieranie informacji, przygotowania do rozmowy z oprawcą. Jeden sms sprawia, że cała ta sprawa przestaje być podobna do innych. Kiedy Hugh dowiaduje się, że wśród zakładników jest Wren, jego piętnastoletnia córka, ziemia usuwa mu się spod nóg. Hugh nie ma pojęcia, po co Wren zjawiła się w ośrodku. Nie jest też świadomy, że w tej trudnej i przerażającej sytuacji, nastolatkę otaczają cudowni ludzie.
Gdy kogoś tracisz, ile czasu musi minąć, aby szczegóły zaczęły blednąć?
Jodi Picoult. W moim przypadku wystarczą te dwa słowa, żeby wiedzieć, że książka będzie świetna. Co więcej mogę powiedzieć akurat o tej? Może to, że gdybym dziś pisała post O co chodzi z Jodi Picoult? to Iskra światła bez wątpienia znalazłaby się w wyróżnionych przeze mnie książkach, zaraz obok Kruchej jak lód. Ta książka to opowieść o tym, że kiedy dziesięć osób patrzy na tę samą sprawę, mamy dziesięć różnych opinii. O tym, że nigdy, naprawdę nigdy, nie jesteśmy w stanie spojrzeć na świat z perspektywy innego człowieka.
Jeśli nie czytaliście jeszcze żadnej książki Jodi Picoult, musicie wiedzieć, że ona zawsze porusza trudne tematy. Iskra światła opowiada o aborcji i całym tym problemie niezrozumienia, jakie powstaje wokół tej sprawy. I wiecie, co jest w tej książce cudowne? Że to bez znaczenia, czy jest się zwolennikiem, czy przeciwnikiem aborcji - ta historia jest dla wszystkich. Obie strony mają w niej głos i stanowisko żadnej z nich nie jest przedstawione jako złe. Picoult nie wyraża w tej powieści swojego zdania, tylko milczy i słucha tego, co mówią bohaterowie. A ci są naprawdę różni, bo mamy tu pracowników kliniki, jej pacjentki, obrońców życia nienarodzonych, a nawet mężczyznę, który cierpi, bo nie było mu dane zostać dziadkiem. Każdy z nich ma w tej historii miejsce, by się wytłumaczyć.
Jak można się spodziewać po Picoult - i tym razem dostaliśmy wątek rodzicielstwa. Poznajemy Hugh, który jako samotny ojciec czuje się podwójnie odpowiedzialny za Wren. Chwila, w której dowiaduje się, że życie jego córki jest zagrożone, jest najgorszą z możliwych chwil. Mimo to, nie popada w panikę, która odebrałaby mu zdrowy rozsądek. Ma tylko jeden cel - chce ją uratować. Wie, że mógłby poświęcić dla niej wszystko, ale staje przed dylematem, czy życie Wren jest ważniejsze, niż życie pozostałych zakładników.
Ta historia opowiadana jest od końca. Jest przez to w pewien sposób chaotyczna. Najpierw dowiadujemy się, co się stało, a dopiero z biegiem czasu dowiadujemy się, jak do tego wszystkiego doszło. Prawda jest taka, że to może być denerwujące, ale ten zabieg był w tej książce konieczny. Dzięki niemu jesteśmy w stanie zauważyć wszystkie emocjonalne detale każdego z bohaterów. Dzięki temu jesteśmy w stanie zauważyć, że decyzja o usunięciu ciąży nigdy, naprawdę nigdy, nie jest łatwa, a jej następstwem nie jest ulga, ale ból. Poznawanie tego wszystkiego od tyłu tak naprawdę otwiera oczy.
Iskra światła to ból, smutek, rozpacz, strata, miłość. Iskra światła to problemy i związane z nimi odczucia. Iskra światła to emocje.
W tej historii tak naprawdę każdy bohater coś przegrał i wygrał jednocześnie. I każdy z nich w pewien sposób uświadamia czytelnikowi, że czasem nawet świadomy wybór prowadzi nie do sukcesu, ale porażki, z której trudno się otrząsnąć. Tych kilka osób, których historie krzyżują się w jednym miejscu, pokazuje, że świat pełen jest pułapek i trudnych decyzji, które są w stanie zmienić całe nasze życie.
Jeśli nie czytaliście jeszcze żadnej książki Jodi Picoult, musicie wiedzieć, że ona zawsze porusza trudne tematy. Iskra światła opowiada o aborcji i całym tym problemie niezrozumienia, jakie powstaje wokół tej sprawy. I wiecie, co jest w tej książce cudowne? Że to bez znaczenia, czy jest się zwolennikiem, czy przeciwnikiem aborcji - ta historia jest dla wszystkich. Obie strony mają w niej głos i stanowisko żadnej z nich nie jest przedstawione jako złe. Picoult nie wyraża w tej powieści swojego zdania, tylko milczy i słucha tego, co mówią bohaterowie. A ci są naprawdę różni, bo mamy tu pracowników kliniki, jej pacjentki, obrońców życia nienarodzonych, a nawet mężczyznę, który cierpi, bo nie było mu dane zostać dziadkiem. Każdy z nich ma w tej historii miejsce, by się wytłumaczyć.
Ile razy siedział z rodzicami nastolatków, gdy wynoszono ciała ich dzieci ze śladami po pętli na szyi lub przeciętymi nadgarstkami? "Nie wiedzieliśmy", bełkotali oszołomieni. "Nic nam nie powiedziała".
Hugh nigdy nie powiedział tego głośno, ale czasami myślał: "A pytaliście?".
Jak można się spodziewać po Picoult - i tym razem dostaliśmy wątek rodzicielstwa. Poznajemy Hugh, który jako samotny ojciec czuje się podwójnie odpowiedzialny za Wren. Chwila, w której dowiaduje się, że życie jego córki jest zagrożone, jest najgorszą z możliwych chwil. Mimo to, nie popada w panikę, która odebrałaby mu zdrowy rozsądek. Ma tylko jeden cel - chce ją uratować. Wie, że mógłby poświęcić dla niej wszystko, ale staje przed dylematem, czy życie Wren jest ważniejsze, niż życie pozostałych zakładników.
Ta historia opowiadana jest od końca. Jest przez to w pewien sposób chaotyczna. Najpierw dowiadujemy się, co się stało, a dopiero z biegiem czasu dowiadujemy się, jak do tego wszystkiego doszło. Prawda jest taka, że to może być denerwujące, ale ten zabieg był w tej książce konieczny. Dzięki niemu jesteśmy w stanie zauważyć wszystkie emocjonalne detale każdego z bohaterów. Dzięki temu jesteśmy w stanie zauważyć, że decyzja o usunięciu ciąży nigdy, naprawdę nigdy, nie jest łatwa, a jej następstwem nie jest ulga, ale ból. Poznawanie tego wszystkiego od tyłu tak naprawdę otwiera oczy.
Czasami nie wiesz, jak pochłania cię miłość, dopóki nie odczujesz jej braku.
Iskra światła to ból, smutek, rozpacz, strata, miłość. Iskra światła to problemy i związane z nimi odczucia. Iskra światła to emocje.
W tej historii tak naprawdę każdy bohater coś przegrał i wygrał jednocześnie. I każdy z nich w pewien sposób uświadamia czytelnikowi, że czasem nawet świadomy wybór prowadzi nie do sukcesu, ale porażki, z której trudno się otrząsnąć. Tych kilka osób, których historie krzyżują się w jednym miejscu, pokazuje, że świat pełen jest pułapek i trudnych decyzji, które są w stanie zmienić całe nasze życie.
4 komentarze
nie czytałam jeszcze nic tej pisarki i po Twojej recenzji wiem, że to wielki błąd! Musze nadrobić zaległości, bo coś czuję, że i mnie ta książką porwie i wzruszy.
ReplyDeleteTeż jestem fanem Picoult, sama nie wiem czemu od jakiegoś czasu nie sięgałam już po jej książki - pewnie brak czasu, a chciałam poznawać raczej innych pisarzy. I to właśnie dzięki Picoult uwielbiam te amerykańskie kłótnie w sądzie. Nie wiem, czy w rzeczywistości też tak to wygląda, ale jest to mistrzostwo :) za to byłam właśnie przez Picoult bardzo zawiedziona, kiedy opis sprawy w 'Kasacji' Mroza był beznadziejny, a przecież prawo było dużo częścią tej książki. Niektorzy powinni się od Picoult uczyć :)
ReplyDeletePozdrawiam, zazamknietymiokladkami.blogspot.com
Co prawda, nie czytałam książek Mroza, ale zgadzam się z tym, że niektórzy autorzy mogą się od Picoult uczyć. Nawet nie samego opisywania tego, co dzieje się w sądach, ale ogólnie takiego dogłębnego przedstawiania problemu - ona jest w tym zdecydowanie mistrzynią!
DeleteNie wszystkie jej książki mi się podobały, ale ta wygląda ciekawie
ReplyDelete