Być może kiedyś - Lauren Graham

November 19, 2018


BYĆ MOŻE KIEDYŚ
SOMEDAY, SOMEDAY, MAYBE

Lauren Graham
Wydawnictwo Zysk i S-ka
5/11/2018
4/5 ✰




Jest styczeń 1995 roku, Franny Banks zdaje sobie sprawę, że do jej deadline'u zostało już tylko pół roku. Dokładnie dwa i pół roku temu przyjechała do Nowego Jorku z jednym postanowieniem. W przeciągu trzech lat zostanie aktorką. Jednak prawda jest taka, że czas Franny prawie minął, a ona ma za sobą tylko jedną reklamę paskudnych swetrów, a jej fanklub to dokładnie dwie osoby: Jane i Dan, z którymi mieszka.
Wszyscy starają się ją przekonać, że powinna mieć plan B, chociaż tak naprawdę Franny go ma. Wróci do domu, założy rodzinę ze swoim porządnym byłym chłopakiem i zostanie nauczycielką. Cały problem polega na tym, że Franny wcale nie chce rezygnować z marzeń. Mimo wszystko.

No więc historia Franny jest.. inna. Mam takie odczucie chyba głównie dlatego, że jeszcze nie zdarzyło mi się czytać książki z gatunku new adult, której akcja dzieje się w latach 90. Wiecie, nie ma ogólnodostępnego Internetu, nie ma komórek i komputerów. Przecież tam była nawet scena, w której Franny odrzuciła ofertę pracy, bo potrzebna była znajomość obsługi Windowsa 95! Chwila musiała minąć, zanim przestałam, czytając tę książkę, myśleć ciągle czegoś w stylu: kurde, zadzwoń do niego po prostu.

Co jeszcze było inne? Taki trochę brak akcji. Serio, ta książka była taka, hm, wolna. Nie działo się nic spektakularnego. To było trochę jak taki dziennik Franny. Nawet nie pamiętnik (pamiętnik kojarzy mi się z zapisywaniem tam najważniejszych rzeczy, które się wydarzyły), tylko dziennik właśnie, w którym po prostu opisywała swoje życie. Wszystkie porażki i sukcesy, przemyślenia, rozmowy z przyjaciółmi i ludźmi, których spotkała danego dnia. I chociaż na początku wydawało mi się to odrobinę nudne, to potem doszłam do wniosku, że hej - no to są właśnie tamte lata! No dobra, akurat z tego konkretnego roku raczej średnio coś pamiętam, bo dopiero się urodziłam, ale tak to sobie właśnie wyobrażam. Wiecie, o co mi chodzi? O takie trochę wolniejsze życie, niż to nasze teraz.

No dobra, jest jeszcze jedna rzecz, która wyróżnia tę książkę, spośród innych. Brak wybijającego się na pierwszy plan wątku miłosnego. Przysięgam! Wiem, że teraz w każdej książce musi być taka historia, dlatego w tej oczywiście są też opisane zmagania Franny z chłopakami, ale to jest tak trochę obok tego, co dla niej najważniejsze. Przez praktycznie całą książkę stawia jednak swoją karierę i marzenia ponad miłość. Może jest też trochę tak, że nie ma na to czasu w tym momencie życia, w którym się akurat znajduje.

Samo wydanie tej książki zasługuje na uznanie. Okładka jest śliczna, a dla mnie to mega atut, bo uwielbiam, jak jest na co popatrzeć. Ale poza tym w środku znajdziemy kilkanaście stron, które nie są typową historią, ale.. kartkami z kalendarza Franny. To naprawdę fajne urozmaicenie, biorąc pod uwagę to, że nie jest to przesadnie estetyczne. Są tam rysunki, przeróżne szlaczki, powykreślane zdania i inne bzdety - w tym informacje o ograniczeniu kupowania chrupek serowych.

Być może kiedyś to historia o amerykańskim marzeniu. Nie pokazuje jednak cukierkowego dążenia do celu, ale chyba to, jak jest naprawdę. Uświadamia, że ten hollywoodzki sen wcale nie jest taki słodki i prosty. Wydaje mi się, że można wziąć to za pewnik, tym bardziej, że autorka książki, Lauren Graham, sama jest aktorką. Może ją nawet pamiętacie, tak jak ja, z Kochanych kłopotów! W każdym razie, jeśli szukacie książki new adult, która łamie trochę schemat tego gatunku, to zdecydowanie musicie przeczytać właśnie to!

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

You Might Also Like

1 komentarze