Siedem cudów - Agata Przybyłek
December 13, 2018
SIEDEM CUDÓW
Agata Przybyłek
Wydawnictwo Czwarta Strona
31/10/2018
4/5 ✰
Zostało siedem dni do świąt, a Monika już marzy o tym, by wrócić do domu. Ciągłe wpadanie na byłego chłopaka tylko psuje jej humor, przypominając dawne czasy. Jednak w domu Moniki świąteczna atmosfera też nie jest do końca taka, jak w poprzednich latach. Jej tata stracił pracę i nie chce o tym nikomu powiedzieć, by nie zepsuć Gwiazdki, a jej brat myli datę urodzin swojej dziewczyny z.. urodzinami swojej byłej dziewczyny. Co jeszcze może się zepsuć w tegoroczne święta? I czy Boże Narodzenie faktycznie może przynieść cud, który rozwiąże problemy?
Nie miałam wcześniej styczności z książkami Agaty Przybyłek, więc zacznę może od tego, że spodobał mi się jej styl pisania. Mimo opisywanych w książce problemów, cała ta historia nie była taka.. hm, ciężka? Czytało mi się ją bardzo szybko, głównie za sprawą lekkiego języka.
Co do tego, jak ta książka jest napisana, to muszę powiedzieć, że bardzo spodobało mi się też to, że każdy rozdział opowiadał o innej osobie. Dzięki temu można było bliżej poznać każdego bohatera i jego historię.
A sama historia? Muszę przyznać, że podobała mi się naprawdę bardzo! Nie przeszkadzała mi nawet duża ilość głównych bohaterów. Wiem, to może brzmieć dziwnie, że jest wielu głównych bohaterów, ale tak jest. Monika, jej brat Maciek, mama Jola i tata Marek. Poza rodziną jest jeszcze jej były chłopak Ksawery, jego koleżanka ze studiów Ania i dziewczyna Maćka - Małgosia. I każdy z tych bohaterów ma swoje osobne historie w tej książce, które w różnych momentach łączą się ze sobą, stanowiąc spójną całość. Znów takie książkowe Listy do M., tylko na trochę mniejszą skalę, bo tu większość bohaterów to rodzina, a nie przypadkowi ludzie.
Oczywiście, jak przystało na książkę świąteczną, nie mogło w niej zabraknąć tej całej bożonarodzeniowej otoczki. Mnóstwo śniegu, przyrządzanie wigilijnych potraw, kupowanie prezentów - no było tu wszystko!
Wiecie, co jeszcze mnie w Siedmiu cudach ujęło? Że mimo takiego tytułu, nie stało się tak, że koniec końców historia każdego bohatera skończyła się dobrze. Jasne, był taki moment, kiedy pomyślałam, że kurde, przecież im mogło się udać!, a potem zdałam sobie sprawę, że gdyby każdemu bohaterowi wszystko się ułożyło, to ta książka straciłaby swój realizm. W święta każdy chce wierzyć w cuda i takich cudów oczekujemy też od książek, ale wiecie - nie ma co przesadzać, bo to niefajne. A Siedem cudów to fajna książka.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Nie miałam wcześniej styczności z książkami Agaty Przybyłek, więc zacznę może od tego, że spodobał mi się jej styl pisania. Mimo opisywanych w książce problemów, cała ta historia nie była taka.. hm, ciężka? Czytało mi się ją bardzo szybko, głównie za sprawą lekkiego języka.
Co do tego, jak ta książka jest napisana, to muszę powiedzieć, że bardzo spodobało mi się też to, że każdy rozdział opowiadał o innej osobie. Dzięki temu można było bliżej poznać każdego bohatera i jego historię.
A sama historia? Muszę przyznać, że podobała mi się naprawdę bardzo! Nie przeszkadzała mi nawet duża ilość głównych bohaterów. Wiem, to może brzmieć dziwnie, że jest wielu głównych bohaterów, ale tak jest. Monika, jej brat Maciek, mama Jola i tata Marek. Poza rodziną jest jeszcze jej były chłopak Ksawery, jego koleżanka ze studiów Ania i dziewczyna Maćka - Małgosia. I każdy z tych bohaterów ma swoje osobne historie w tej książce, które w różnych momentach łączą się ze sobą, stanowiąc spójną całość. Znów takie książkowe Listy do M., tylko na trochę mniejszą skalę, bo tu większość bohaterów to rodzina, a nie przypadkowi ludzie.
Oczywiście, jak przystało na książkę świąteczną, nie mogło w niej zabraknąć tej całej bożonarodzeniowej otoczki. Mnóstwo śniegu, przyrządzanie wigilijnych potraw, kupowanie prezentów - no było tu wszystko!
Wiecie, co jeszcze mnie w Siedmiu cudach ujęło? Że mimo takiego tytułu, nie stało się tak, że koniec końców historia każdego bohatera skończyła się dobrze. Jasne, był taki moment, kiedy pomyślałam, że kurde, przecież im mogło się udać!, a potem zdałam sobie sprawę, że gdyby każdemu bohaterowi wszystko się ułożyło, to ta książka straciłaby swój realizm. W święta każdy chce wierzyć w cuda i takich cudów oczekujemy też od książek, ale wiecie - nie ma co przesadzać, bo to niefajne. A Siedem cudów to fajna książka.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
2 komentarze
Brzmi na naprawdę fajną książkę! Chętnie przeczytam :)
ReplyDeleteDzięki za tytuł :) jestem na etapie poszukiwania świątecznych książek :)
ReplyDelete